Kawa rozpuszczalna, ekspres bez ekspresu.
Dla wszystkich tradycjonalistów – a więc dla wielbicieli kawowego rytuału – wszędobylska „rozpucha” to zło wcielone. Fani wygody, szybkości działania i szerokiej dostępności wiedzą jednak swoje i nie wyobrażają sobie życia bez towarzystwa popularnych granulek. Kawa rozpuszczalna jest – dla większości z nas – codziennikiem. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka dekad temu nikt o niej nie słyszał. Ba! Nikt nie wyobrażał sobie nawet, że do przygotowania kawy bez fusów nie trzeba akompaniamentu filtrów czy zaparzarek!Kawa rozpuszczalna zadebiutowała w pełnej krasie dopiero w latach 50. ubiegłego wieku i z miejsca zyskała sobie na ogromnej popularności. Pomysł umożliwiający przygotowanie ekspresowej kawy bez użycia ekspresu był prawdziwym hitem, a moda na aromatyczne, zalewane wrzątkiem granulki szybko podbiła podniebienia najbardziej podatnych na nowinki i (co tu dużo kryć) odrobinę leniwych i wygodnickich Amerykanów.
Największym atutem kawy rozpuszczalnej od samego początku była szybkość i łatwość przygotowania. Aby delektować się aromatycznym, pozbawionym fusów napojem wystarczy wsypać do kubka czy filiżanki odpowiednią porcję grudek, dodać cukier czy mleko, zalać całość wrzątkiem i voilà! Sęk w tym, że – paradoksalnie – gotowa do spożycia w kilka chwil „rozpucha” jest efektem długiego i bardzo skomplikowanego procesu produkcyjnego.
Jak powstaje kawa rozpuszczalna.
Najpierw, ziarna kawowca rozkrusza się bardzo dokładnie i przepuszcza przez strumień gorącej wody o wysokim ciśnieniu. Powstały w ten sposób ekstrakt jest następnie suszony, zaparzany i wtłaczany wraz z gorącym powietrzem do specjalnie przystosowanego zbiornika w którym z koncentratu odparowywana jest woda. Tak powstaje większość dostępnych na rynku kaw granulowanych. Coraz częściej jednak kawowi, globalni potentaci stawiają na jeszcze bardziej zaawansowane (żeby nie powiedzieć – kosmiczne) metody przygotowywania granulatu. Od niedawna część z producentów kawy rozpuszczalnej suszy aromatyczne granulki przez... zamrażanie! Efektem takiego procesu jest ponoć jeszcze bardziej aromatyczna kawa – przystosowana nie tylko do przygotowywania kofeinowych napojów, ale i sprawdzająca się w roli dodatku do ciast i deserów.Niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowane, postępowe i kosmicznie zautomatyzowane są metody produkcji „rozpuchy” – wielbiciele tradycyjnej małej-czarnej wciąż bojkotują kolejne wcielenia kawy granulowanej. I poniekąd mają rację, bo – w porównaniu z, dla przykładu, kawą mieloną – kawa rozpuszczalna charakteryzuje się nie tylko słabszym aromatem, ale i mniejszą ilością kofeiny. Do tego, o ile o kawie „fusiastej” możemy powiedzieć, że jest z grubsza kawą prawdziwą, to w przypadku kawy rozpuszczalnej zastosowanie jakiegokolwiek epitetu oscylującego wokół naturalności będzie wielkim nadużyciem.
Większość producentów kaw rozpuszczalnych dodaje do swoich wyrobów nie tylko sztuczne barwniki, stabilizatory, wszelkiej maści emulgatory czy zagęszczacze, ale i utwardzone oleje roślinne. Tym samym, gdyby prześwietlić skład pierwszego z brzegu opakowania kawy granulowanej to okazałoby się zapewne, że procent kawy w kawie jest znikomy, a sama kawa jest w tym wypadku tylko dodatkiem do całej reszty składników polepszających smak, aromat czy kolor granulatu.
Mimo że proporcja kawy właściwej do reszty składników to w kawie rozpuszczalnej (nierzadko) zaledwie 1 do 5 – nic nie wskazuje na to, żeby wygodna, wszędobylska i łatwa w przygotowaniu „rozpucha” straciła na swojej popularności. Kofeinowe granulki są – po prostu – naszym codziennikiem. To „rozpuchę”, jak wskazują badania, najchętniej popijamy w biurach i domach. I to kawę rozpuszczalną najczęściej – czy chcemy tego czy nie – serwują nam w barach, budkach czy w kawowych automatach. Cóż, może i kawa rozpuszczalna to z punktu widzenia tradycjonalistów profanacja i zło wcielone. Fani wygody, szybkości działania i szerokiej dostępności i tak wiedzą swoje i od 60 lat delektują się aromatem kawy ekspresowej przygotowywanej bez fusów i... bez ekspresu!